KRVN

KRVN_01

KRVN jest ostat­nio bar­dzo mod­nym miej­scem. Byliśmy w nim nie raz i choć jedze­nie tam poda­wa­ne nam sma­ko­wa­ło, to nie byli­śmy nim jakoś spe­cjal­nie zauro­cze­ni, ale mia­ło się to zmie­nić. Ciepły, let­ni wie­czór, bur­cze­nie w brzu­chu i wol­ne miej­sce par­kin­go­we przy fosie skie­ro­wa­ły nasze kro­ki do tego wła­śnie loka­lu. Wszystkie miej­sca w ogród­ku były już zaję­te, więc usie­dli­śmy wewnątrz, gdzie o dzi­wo nie było ludzi. W Karavanie obo­wią­zu­je samo­ob­słu­ga, więc od razu wzię­li­śmy z baru kar­ty. Zamówienie skła­da się tam przy barze, jed­nak dania są już przy­no­szo­ne do sto­li­ka przez obsłu­gę, dość szyb­ko od zamówienia.

KRVN_02

Pierwsze na sto­li­ku poja­wi­ły się napo­je. Skusiliśmy się na zna­ne nam już wcze­śniej bez­al­ko­ho­lo­we drin­ki. Ja zamó­wi­łem Soft 1 (7 PLN) skła­da­ją­cy się z gre­na­dy­ny, soku jabł­ko­we­go i wody gazo­wa­nej, a Pani Łasuchowa wybra­ła Soft 4 (10 PLN) skła­da­ją­cy się z mixu świe­żych owo­ców, lodu, gre­na­dy­ny, soku ana­na­so­we­go i żura­wi­no­we­go, jej napój był zde­cy­do­wa­nie smacz­niej­szy. Karavan ma wiel­kie­go plu­sa za robie­nie napo­jów opar­tych na natu­ral­nych składnikach.

KRVN_03

Pani Łasuchowa tym razem sama nie wie­dzia­ła na co ma ocho­tę, więc zamó­wi­ła „towa­rzy­ską deskę sma­ków” zawie­ra­ją­cą 7 ory­gi­nal­nych sma­ków Karavanu (21 PLN), jak okre­ślo­no to w menu. Na desce zna­la­zły się: pesto domo­we, ser kozi, pasta z gor­gon­zo­li, gril­lo­wa­na cuki­nia w oli­wie z czosn­kiem, mary­no­wa­na kala­rep­ka, pasta z suszo­nych pomi­do­rów, rost­bef oraz koszy­czek (a nawet dwa) świe­że­go pie­czy­wa. Był to strzał w dzie­siąt­kę. Pieczywo fak­tycz­nie było bar­dzo świe­że, mimo dość póź­nej godzi­ny. Pozostałe dodat­ki tak­że przy­pa­dły nam do gustu, choć Pani Łasuchowa tro­chę krę­ci­ła nosem na kala­rep­kę i poda­ną do niej nad­mier­ną ilość tar­te­go imbi­ru, ale mi to sma­ko­wa­ło. Najbardziej do gustu przy­pa­dła mi pasta z suszo­nych pomi­do­rów, a Pani Łasuchowa zachwy­ca­ła się gril­lo­wa­ną cuki­nią i poda­ną do niej oli­wą. Rostbef też był bar­dzo smacz­ny, odpo­wied­nio wypie­czo­ny, tyl­ko tro­chę mało go było. Danie niby mało wymyśl­ne, skła­da­ją­ce się z pro­stych sma­ków, ale wszyst­ko pięk­nie poda­ne i ide­al­nie się ze sobą kom­po­nu­ją­ce. Wielkość dania miło zaska­ku­je, dwie oso­by spo­koj­nie się nim najedzą. 

KRVN_04

W mię­dzy­cza­sie poda­no moje zamó­wie­nie. Nie mia­łem żad­nych dyle­ma­tów w cza­sie prze­glą­da­nia menu – przy­sze­dłem do Karavanu na bur­ge­ra. Wybrałem „Burgera z kozim serem” (21 PLN) i sałat­kę Coleslaw (4 PLN). Burger zawie­rał w sobie 200g woło­wi­ny, kozi ser, ruko­lę, płat­ki mar­chew­ki, czer­wo­ną cebu­lę zakra­pia­ną oli­wą i octem bal­sa­micz­nym, awo­ka­do, zie­lo­ny ogó­rek i majo­nez bazy­lio­wy. Musze przy­znać, że mię­so było bar­dzo dobrze przy­pra­wio­ne, ale nie­ste­ty jak dla mnie za bar­dzo wypie­czo­ne. Przy resz­cie suchych dodat­ków i dość ską­pej ilo­ści majo­ne­zu, cały bur­ger wyda­wał się za bar­dzo wysu­szo­ny i skon­su­mo­wa­nie go wyma­ga­ło popi­ja­nia. Bułka nie była typo­wą buł­ką bur­ge­ro­wą, wyda­wa­ło mi się, że to buł­ka maśla­na. Za to cole­slaw to mistrzo­stwo, z miej­sca pod­bił moje ser­ce, inne wro­cław­skie cole­sla­wy mogą się przy nim scho­wać. Wyczuwalny był w nim posmak majo­ne­zu i może nie jest to zbyt die­te­tycz­ne, ale za to pyszne. 

KRVN_05

Karavan posia­da w menu jesz­cze wie­le innych dań jak kanap­ki, czy dania obia­do­we, moż­na wybie­rać tak­że wśród alkoholi.
Kolacja w Karavanie kosz­to­wa­ła nas 63 PLN, były to dobrze wyda­ne pie­nią­dze. Burger mnie nie urzekł, ale cole­sla­wa będę brał do wszystkiego ;)

KRVN
ul. Św. Antoniego 40/1, Wrocław
http://krvn.pl/
http://www.facebook.com/karavan.wroclaw

6 komentarzy