French Connection

French_01

Kiedy zasta­na­wia­li­śmy się, gdzie zjeść sobot­ni lunch, Pan Łasuch rzu­cił hasło „nale­śni­ki”. Od razu na myśl przy­szła nam nale­śni­kar­nia French Connection w Renomie. Wielokrotnie mija­li­śmy ją w dro­dze do Empiku, ale jakoś nigdy nie było oka­zji żeby usiąść i coś zjeść. Tym razem wybra­li­śmy się spe­cjal­nie tam.
Menu w French Connection jest dość spo­re i obok nale­śni­ków słod­kich, moż­na zna­leźć też te wytraw­ne, do tego zupy, sałat­ki, kok­taj­le, kawa i her­ba­ta. Wybór duży i trud­no nam było się zdecydować. 

French_03

Kiedy w koń­cu uda­ło nam się wybrać dania, zaczę­ło się ocze­ki­wa­nie na kel­ner­kę. Mimo że tyl­ko mniej wię­cej poło­wa sto­li­ków w loka­lu była zaję­ta, a kil­ka kel­ne­rek krę­ci­ło się mię­dzy nimi, to nas (jak i kil­ka innych osób, któ­re przy­szły w tym samym cza­sie) zauwa­żo­no dopie­ro po tym, jak zawo­ła­li­śmy obsłu­gę. Po zło­że­niu zamó­wie­nia usły­sze­li­śmy, że nasze dania będą goto­we dopie­ro za 20 minut, ale nie­zra­że­ni posta­no­wi­li­śmy pocze­kać, choć o szyb­kim lun­chu już nie było mowy. Dość szyb­ko na stół tra­fi­ły napo­je – mój kok­tajl bana­no­wo – melo­no­wy (12 PLN) i sok z brzo­zy z sokiem wiśnio­wym Pana Łasucha (7 PLN). Oba cał­kiem faj­ne i świe­że w sma­ku. Tak zaopa­trze­ni mogli­śmy ocze­ki­wać na naleśniki.

French_02

Oczekiwanie wydłu­ża­ło się i już daw­no minę­ło zapo­wia­da­ne 20 minut, aż w koń­cu po ponad 30 minu­tach kel­ner­ka przy­nio­sła moje zamó­wie­nie, posta­wi­ła na sto­li­ku i już jej nie było. Zamówienie Pana Łasucha nie dotar­ło. Oczekiwaliśmy na nie kolej­ne kil­ka minut. Już nie­co wygłod­nia­li zabra­li­śmy się za jedze­nie. Mój nale­śnik Mosele (23 PLN) był jak naj­bar­dziej wytraw­ny, w buracz­ko­wym cie­ście, z wędzo­ną makre­lą w sosie chrza­no­wo – cytry­no­wym i rukwią. Pierwszy kęs był świet­nym dozna­niem sma­ko­wym – smak makre­li faj­nie współ­grał z chrza­nem. Jednak zje­dze­nie całe­go dość duże­go nale­śni­ka z taką ilo­ścią soli i powiedz­my szcze­rze – kwa­śne­go, nie było łatwe. 

French_04

Pan Łasuch tra­fił z jed­nej stro­ny lepiej – jego sos był łagod­ny, a z dru­giej stro­ny gorzej – danie było tro­chę mdłe. Wszystko to za spra­wą Naleśnika Portosa (22 PLN) z pier­sią indy­ka w sosie win­no – śmie­ta­no­wym ze szczy­pior­kiem i żura­wi­ną. Żurawina poda­na osob­no tro­chę pomo­gła i Pan Łasuch dość gład­ko spa­ła­szo­wał swo­ją porcję. 

French_05

Po jedze­niu kolej­ny raz zer­k­nę­li­śmy do menu. Musiałam czymś prze­płu­kać gar­dło po kwa­śnym nale­śni­ku. Wybór padł na mię­to­wą her­ba­tę z mio­dem (5 PLN)

French_06

Pan Łasuch – wciąż nie­co głod­ny – nie mógł się oprzeć Crepes suzet­te (23 PLN). Kolejny raz musie­li­śmy cze­kać 20 minut na zamó­wie­nie, nie­ste­ty tym razem nikt nas nie poin­for­mo­wał o cza­sie ocze­ki­wa­nia. Sam nale­śnik dość smacz­ny, w środ­ku poma­rań­cze, a całość pola­na likie­rem z sokiem poma­rań­czo­wym i z limon­ki. Nie był to jed­nak kla­sycz­ny cre­pe suzet­te i nie aż tak smacz­ny, jak mógł­by być – kawał­ki poma­rań­czy w środ­ku, nie do koń­ca obra­ne z bia­łej błon­ki były nie­co gorzkie. 

French_07

Nasza wizy­ta we French Connection pla­no­wo mia­ła być znacz­nie krót­sza, nie­ste­ty czas ocze­ki­wa­nia na dania spra­wił, że zamiast szyb­kie­go lun­chu, spę­dzi­li­śmy tam gru­bo ponad godzi­nę. Same nale­śni­ki były dobre, jed­nak bra­ko­wa­ło im cze­goś, co by spra­wia­ło, że wybie­rze­my się tam wła­śnie na nie. Może kie­dyś przy oka­zji, kie­dy w loka­lu będzie pusto zary­zy­ku­je­my szyb­ki posi­łek. Na dzień dzi­siej­szy powol­na obsłu­ga nie zachę­ca nas do powro­tu. Za bar­dzo dłu­gi lunch zapła­ci­li­śmy 92 PLN.

French_08

French Connection
Renoma
ul. Świdnicka 40, Wrocław
http://www.renoma-wroclaw.pl/french-connection

9 komentarzy