Nadodrze – Cafe Resto Bar

13mar
2016

Nadodrze – Cafe Resto Bar

6U9C8181-2

„W cza­sie desz­czu dzie­ci się nudzą, to ogól­nie zna­na rzecz (…)” A my? Też… Chociaż we Wrocławiu trud­no się nudzić, to dzień, w któ­rym upo­rczy­wie kapie z nie­ba znacz­nie zawę­ża moż­li­wo­ści aktyw­ne­go spę­dze­nia cza­su. Nic, tyl­ko usiąść z dzban­kiem her­ba­ty, w „towa­rzy­stwie” pucha­te­go koca i 12 odcin­ka ulu­bio­ne­go seria­lu… Fajnie… ale może innym razem. Bo na tę sobo­tę zapla­no­wa­ły­śmy już spo­tka­nie. Co wię­cej, girls only!

Szukając miej­sca, któ­re ide­al­nie dopeł­ni nasze nastro­je, wymie­nia­my nazwy restau­ra­cji z wro­cław­skie­go Nadodrza. „No wła­śnie! A może Nadodrze Bar?” Okej, decy­zja zapadła.

6U9C8182-2

6U9C8183-2

6U9C8185-2

6U9C8191-2

Nieco zzięb­nię­te wcho­dzi­my to przy­tul­ne­go wnę­trza, wypeł­nio­ne­go cie­płym świa­tłem. Okrągłe, pęka­te żarów­ki Edisona, nie­na­chal­na gita­ro­wa muzy­ka w tle, ory­gi­nal­na gra­fi­ka na ścia­nie i to, co naj­pięk­niej­sze, czy­li otwar­ta kuch­nia! Obok niej, na tabli­co­wej ścia­nie, zapi­sa­no spe­cjal­no­ści dnia.

Nie szu­ka­my dłu­go. Siadamy przy oknie i buja­my się na drew­nia­nych ław­kach zwi­sa­ją­cych z wyso­kie­go sufi­tu. W atmos­fe­rze rodem z pla­cu zabaw, macha­my noga­mi i zasta­na­wia­my się, co też w kar­cie zachwy­ci nasze podniebienia.

6U9C8192-2

Na począ­tek obo­wiąz­ko­wo coś na roz­grzew­kę. Pani Łasuchowa, miło­śnicz­ka gru­szek, wybie­ra aro­ma­ty­zo­wa­ną tym owo­cem, sypa­ną, zie­lo­ną her­ba­tę (12 PLN), a Lisek decy­du­je się czer­wo­ną z mig­da­ło­wym posma­kiem (7 PLN). Na sto­le poja­wia­ją się czaj­nicz­ki, a my odda­je­my się roz­mo­wie w ocze­ki­wa­niu na resz­tę zamówienia.

6U9C8160-2

6U9C8162-2

Chociaż dłu­go nie może­my się zde­cy­do­wać, osta­tecz­nie wybie­ra­my te same dania. Przekonuje nas kozi ser, bura­ki i owo­ce sezo­no­we na sała­cie (26 PLN). „Może tu też będą grusz­ki?” uśmie­cha się Pani Łasuchowa z nadzie­ją w głosie.

Oto i one – sałat­ki z „przed­wio­sen­ne­go” menu. Podane na spo­rych taler­zach, zwień­czo­ne gru­bym kawał­kiem fan­ta­stycz­nej, kar­me­li­zo­wa­nej z obu stron koziej rola­dy doj­rze­wa­ją­cej. Nasze por­cje róż­ni jedy­nie obec­ność briosz­ki u Pani Łasuchowej. Sympatyczna obsłu­ga pyta nas, czy życzy­my sobie posma­ko­wać któ­rejś z ich sma­ko­wych oliw. Wybieramy tymian­ko­wą. W malu­sień­kich dzba­nusz­kach obok tale­rza znaj­du­je się autor­ski sos, pach­ną­cy tru­skaw­ką. Oprócz pla­ster­ków mary­no­wa­ne­go bura­ka są też pla­stry bia­łej rzod­kiew­ki, pest­ki słod­kie­go gra­na­ta i mary­no­wa­na… „To chy­ba dynia!” – suge­ru­je Lisek. „Hmm… a nie mar­chew­ka? Tak mi to pasu­je na mar­chew­kę” – zasta­na­wia się Pani Łasuchowa. I cho­ciaż w sałat­ce nie ma gru­szek, to znaj­du­je­my jesz­cze drob­ne kostecz­ki melo­na i orze­chy włoskie.

6U9C8178-2

6U9C8174-2

Kozi ser roz­pły­wa się w ustach i jest naj­lep­szą czę­ścią dania. Ogromny plus za jakość skład­ni­ków i pre­cy­zję w przy­go­to­wa­niu. Reszta sta­no­wi cie­ka­we połą­cze­nie, ale zgod­nie stwier­dza­my, że bra­ku­je… sma­ku! Próbujemy rato­wać go oli­wą i przy­pra­wa­mi, ale praw­dę mówiąc przy­dał­by się po pro­stu dobry vine­gret. Całość wypa­da tro­chę za bar­dzo owo­co­wa i osta­tecz­nie za słod­ko. A szko­da, bo cza­sem „wię­cej” wca­le nie zna­czy „lepiej”.

Bujamy się jesz­cze przez chwi­lę, żar­tu­je­my i wsłu­chu­je­my w gwar wypeł­nia­ją­cy restau­ra­cję. Jest przy­jem­nie i kli­ma­tycz­nie. Wystawiamy język brzyd­kiej pogo­dzie za oknem. To dobre miej­sce na odpo­czy­nek, spo­tka­nie z przy­ja­ciół­mi, kawę. Zabrakło tego „cze­goś”, ale nale­ży się dru­ga szan­sa. Szczególnie że następ­nym razem chy­ba sku­si­my się na to risot­to ze ślimakami.

6U9C8195-2

6U9C8187-2

Nadodrze – Cafe Resto Bar
ul. Drobnera 26A, Wrocław
http://www.facebook.com/nadodrze.restauracja

1 Comments: