Lipcowy weekend okazał się wyjątkowo upalny. Rozleniwieni pogodą postanowiliśmy wybrać się na śniadanie. Gdy padło sakramentalne „no to gdzie tym razem?”. Pan Łasuch zaproponował nowy lokal poza centrum – Zenka Cafe. Muszę przyznać, że przyklasnęłam pomysłowi z entuzjazmem – Zenkę mijałam od jakiegoś czasu i byłam zaintrygowana, tym bardziej, że jest to knajpka – córka lubianej przez nas Central Cafe. Czytaj dalej
Ciekawy zbieg okoliczności sprawił, że wasza Samozwańcza Specjalistka od Kuchni Dalekiego Wschodu zawitała na… południe. Leżące w południowej części Szwajcarii Lugano przywitało nas wiosenną aurą i włoskim klimatem zarówno w języku, jak i w kuchni. Kilkudniowy pobyt wystarczył, aby zakochać się w tradycyjnej, cieniutkiej i chrupiącej pizzy, którą można było dostać w praktycznie każdej restauracji.
Po powrocie do dużo mniej wiosennego Wrocławia postanowiłyśmy z Panią Łasuchową sprawdzić, czy w Polsce uda nam się dostać coś zbliżonego do tamtych smaków. Nasz wybór padł na restaurację Tutti Santi. Jest to sieć pizzerii firmowana nazwiskiem Valerio Valle (według reklam – Mistrza Włoch w robieniu pizzy). Czy mistrz użyczył pizzerii coś oprócz swojego nazwiska? Postanowiłyśmy się przekonać. Czytaj dalej
Wstyd się przyznać, ale nigdy wcześniej nie byliśmy w Cafe Fika. Zwykle na kawę wpadaliśmy do sąsiedniej kawiarni, a Fika jakoś nam umykała. Tym razem właśnie tam skierowaliśmy swoje kroki. Wewnątrz było zupełnie pusto, mimo że był to weekend. Postanowiliśmy się nie zrażać i zajęliśmy miejsce przy małym stoliku przy oknie. Stolik na niewielkim podwyższeniu, nie dość, że pozwalał podziwiać panoramę Rynku, to dawał nam też możliwość obserwacji całego lokalu. W międzyczasie zjawili się też inni goście, więc nie byliśmy już tacy osamotnieni. Czytaj dalej
Dwie Małpy to chyba najmniejsza kawiarnia w jakiej byliśmy, za to wybór kaw ma dość spory. W długim i wąskim lokalu można przycupnąć przy ministoliczkach, napić się kawy, herbaty, zjeść ciasto i pobiec dalej. Można tez zamówić kawę na wynos. Dwie Małpy na dłuższe pogaduchy raczej się nie nadają z racji ograniczonej przestrzeni. No chyba że uda się zając stolik i fotele w witrynie, gdzie jest trochę więcej miejsca. Niestety w czasie naszej wizyty miejsce w witrynie było zajęte, dlatego siedliśmy przy małym stoliku pod ścianą. Na zewnątrz wiał przenikliwie zimny wiatr, dlatego potrzebowaliśmy czegoś na rozgrzanie. Czytaj dalej
Cocofli otwiera na naszym blogu cykl kawiarniany. Ten dość mały, ale klimatyczny lokal wybraliśmy niedawno na kawę i szybki lunch w środku tygodnia i jesteśmy absolutnie zachwyceni. To nie był nasz pierwszy raz w tym miejscu, bywaliśmy tam już wcześniej, jednak nigdy w środku dnia i raczej skupialiśmy się na napojach. Tym razem trochę nam burczało w brzuchach, jednak nie na tyle, żeby od razu wybierać się gdzieś na obiad, szybka przekąska wydawała się idealna. Czytaj dalej
Świąteczna atmosfera i stoły pełne jedzenia nie zachęcały nas do kulinarnych wędrówek po mieście. Jednak jeszcze przed Świętami wybraliśmy się do kawiarni Amorinio – ice cream & grand cafe, która mieści się w kamienicy „Pod Złotym Psem” na rogu ulicy Wita Stwosza i Rynku. Wnętrze lokalu utrzymane jest w klimacie włoskich lodziarni, jednak przytulności lokalowi odbierają zimne stylizowane na marmurowe stoliki i przesyt dekoracji. Mimo to zasiedliśmy przy jednym z małych stolików i dokonaliśmy zamówienia. Czytaj dalej
Bardzo ubolewaliśmy, kiedy w czerwcu zamknęła się restauracja Pogaduchy na Szwedzkiej. Cudownie urządzone wnętrze i wyjątkowo smaczne jedzenie w przystępnych cenach zniknęło z kulinarnej mapy miasta. Tym większy był nasz żal, że z racji miejsca zamieszkania, często bywaliśmy tam ze znajomymi. Nadzieja na odzyskanie ulubionego miejsca pojawiła się wraz z informacją, że do lokalu po Pogaduchach wprowadza się Sąsiadka. Tuż po otwarciu wybraliśmy się tam na przetestowanie menu. Po dawnej restauracji pozostał cały wystój, z niewielkimi kosmetycznymi przeróbkami. Zmieniła się za to karta i jak przeczytaliśmy – ekipa lokalu. Czytaj dalej
Ostatnio do naszej ekipy dołączył nowy członek – Pan Pasibrzuch i od razu zabrał nas do swojej ulubionej wrocławskiej restauracji – Novocainy. Całą drogę zachwalał nam ich dania, więc szliśmy tam z ogromnymi oczekiwaniami i jak sie później okazało, nie zawiedliśmy się. Wnętrze lokalu nawiązuje w stylistyce do neosecesji i baroku, dominują w niem czerwienie, burgundy i złoto. Wnętrze jest przestronne, a z antresoli roztacza się przepiękny widok na Rynek. Czytaj dalej
O Café Rozrusznik jak zwykle dowiedzieliśmy się „na mieście”, gdyż od jakiegoś czasu głośno jest o tym miejscu. W mieście zalanym sieciówkami, kawiarnia, w której właściciele sami sprowadzają i wypalają kawę to prawdziwy skarb. Postanowiliśmy to sprawdzić i w pewne sierpniowe popołudnie wybraliśmy się tam na spacer. Od Rynku na ulicą Cybulskiego, bo tam właśnie mieści się Rozrusznik, idzie się jakieś 10-15 minut. Ta część miasta, mimo niewielkiej odległości od centrum, nie jest zbyt tłumnie odwiedzana przez turystów. Czytaj dalej
Nasza wizyta w Central Café nie była przypadkowa, już od dłuższego czasu się tam wybieraliśmy zachęceni wieloma pozytywnymi opiniami. Kusiły nas przede wszystkim zachwalane bajgle i podobno świetna atmosfera panująca w lokalu. Kiedy weszliśmy do Central Café była dość wczesna godzina i poranek musieliśmy zacząć od kawy. Czytaj dalej