Po wizycie w Dinette wybrałyśmy się z Panią Łasuchową na obiad do kolejnego miejsca z wysoko zawieszoną poprzeczką. Niezły Dym to nowa pizzeria na placu Teatralnym, dokładnie na przeciwko Dinette. Jest to stacjonarna wersja jednego z naszych ulubionych foodtrucków – Happy Little Truck. Mamy zatem do czynienia z kolejną (po Pasibusie i BratWurstach) wrocławską restauracją, która „wykiełkowała” na foodtruckowym gruncie. Miejmy nadzieję, że nie ostatnią :)
Na wejściu przywitało nas nie do końca miłe zaskoczenie. Przy drzwiach zawieszone jest menu, a obok stoi kelnerka, która od razu przyjmuje zamówienie i płatności. To bardzo… foodtruckowe podejście. Menu jest krótkie i decyzja nie wymaga długiego namysłu, ale gdy wychodziłyśmy przed wejściem czekała krótka kolejka. Co, gdyby padał deszcz? Goście czekaliby na swoją kolej na wejście? Hm… w sumie to też byłoby mocno foodtruckowe :) Podejrzewam, że takie rozwiązanie jest podyktowane sprawną obsługą zamówień lub tymczasowym brakiem drukowanych menu, ale pierwsze wrażenie mówi, że kelnerka nie wpuści do środka osób bez zamówienia.
Ponieważ menu zawiera tylko kilka pozycji, nasza decyzja była szybka. Wybierać można spośród 7 rodzajów pizzy i 2 napojów – wody i soku. Ceny pizzy wahają się od 17 do 27 PLN, a napoje kosztują 3 PLN (woda) lub 6 PLN (sok). Kawy i alkoholi (jeszcze?) nie ma. Menu wydaje się dość spartańskie, ale w przypadku takiej pizzy (bardzo włoskiej, na cieście dojrzewającym na zakwasie) prostota jest siłą i zaletą. Co ciekawe, w menu jest tylko jedna pizza nie – wegetariańska (z kiełbasą chorizo). Plus lokal jest bardzo świeży, do pizzy mają dojść w najbliższym czasie pasty.
Wnętrze jest jak menu – skromne, minimalistyczne i idealne, przynajmniej w mojej opinii. Połączenie surowej cegły, białych ścian, drewna stołów i zieleni ziół w doniczce jest po prostu moim ideałem surowego i funkcjonalnego, ale estetycznego i przyjemnego wnętrza. Wszystko uzupełnia wielki, biały piec na drewno (podobny do bramy triumfalnej!*) oraz częściowo otwarta kuchnia. Obserwowanie, jak kucharka z wielką wprawą operuje szuflą i wydobywa z pieca pizzę, która w kilku sprawnych gestach jest krojona i sekundy później ląduje na naszym stole, jest bardzo przyjemnym doświadczeniem :)
Pizze pojawiły się na naszym stoliku bardzo szybko. Obie pachnące, prosto z pieca, z jeszcze skwierczącym serem, wielkości około 30-35 cm, w sam raz na syty obiad dla jednej osoby. Pani Łasuchowa wybrała Margharitę 2 z oryginalną mozzarellą di Bufala oraz pomidorami San Marzano (27 PLN), a ja pizzę Bianca z ricottą, czosnkiem, mozzarellą i tymiankiem (23 PLN).
Nie owijając w bawełnę – pizze w smaku są świetne. Tak jak pisałam przy recenzji Tutti Santi – pizza z piekarnika nigdy nie dorówna pizzy z pieca! Smakowite ciasto i dodatki w słusznej ilości z nawiązką wynagradzają dziwny system zamówień. Moja Bianca była delikatna w konsystencji, o intensywnym, czosnkowym aromacie, zaś Margharita pani Łasuchowej jest najdroższą pizzą w menu nie bez powodu – dodatek mozzarelli di Bufala (czyli prawdziwej mozzarelli z mleka bawolego) ma znaczenie, tak samo, jak gatunek użytych do sosu pomidorów (San Marzano to gatunek pomidorów o charakterystycznym, podłużnym kształcie i bardzo wysokich walorach smakowych). Pani Łasuchowa pałaszowała z zapałem godnym swojego imienia i chwaliła (zwłaszcza mozzarellę).
Jedyny mankament, którego mogłabym się dopatrzyć to fakt, że pizze w środkowej części są tak cienkie, że niemal dosłownie się rozpływają, a składniki były rozłożone nierównomiernie. W moim przypadku prawdopodobnie zawinił także fakt, że głównym dodatkiem była ricotta, która w wysokiej temperaturze osiągnęła stan ciekły i spłynęła z boków pizzy w stronę środka, zostawiając na brzegach suche ciasto i serową sadzawkę po środku ;) Ale to naprawdę malkontenctwo – cienkie ciasto to cecha charakterystyczna włoskiej pizzy, a obfitość składników to raczej zaleta niż wada.
Do pizzy wybrałyśmy wodę (3 PLN), dostępne są także oliwy – klasyczna oraz z chili (ta jest naprawdę ostra!).
Atmosfera w lokalu jest przyjemna i raczej luźna, choć nie zachęca do dłuższych spotkań. Jestem daleka od nazwania tej pizzy fast foodem, ale Niezły Dym to raczej miejsce na szybki posiłek. Za dwie pizze i dwie wody zapłaciłyśmy 56 PLN, co jak na całkiem sycący i bardzo smaczny obiad nie jest wygórowaną ceną. Zdecydowanie polecamy Niezły Dym i na pewno będziemy tam wracać, aby spróbować nowych smaków i przekonać się, czy dziwny system zamówień to stałe, czy tymczasowe rozwiązanie.
Tak jak poprzednio – prosimy o sugestie! Gdzie powinniśmy zawitać następnym razem? Chcielibyśmy odwiedzić jakąś śniadaniownię – macie swoje ulubione miejsca? Czekamy na polecenia!
Niezły Dym
pl. Teatralny 1, Wrocław
http://www.facebook.com/niezlydym/