Tommy Yummy

6u9c0700-2

Póki pogo­da sprzy­ja jedze­niu na świe­żym powie­trzu posta­no­wi­li­śmy wybrać się na recen­zję któ­re­goś z wro­cław­skich food­trac­ków. W oko­li­cy pla­cu Strzegomskiego, gdzie się spo­tka­li­śmy, moż­na spo­tkać sta­cjo­nar­ne wer­sje kil­ku jeż­dżą­cych jadło­daj­ni – przy samym pla­cu stoi bud­ka z BratWurstami i kre­wet­ka­mi ze Shrimp House, zaś nie­co dalej – koło Domaru przy Braniborskiej zapar­ko­wa­ły kolej­ne dwa food­trac­ki – Wartburger oraz Tommy Yummy, w któ­rym osta­tecz­nie się stołowaliśmy. 
Miejsce jak na food­trac­ki jest wyjąt­ko­wo wygod­ne – drew­nia­na altan­ka zapew­nia schro­nie­nie przed słoń­cem i desz­czem, a kil­ka usta­wio­nych pod nią ław pozwa­la w spo­ko­ju cie­szyć się posiłkiem.
Tommy Yummy cięż­ko zakwa­li­fi­ko­wać do poje­dyn­cze­go typu kuch­ni. Zazwyczaj food­trac­ki spe­cja­li­zu­ją się w jed­nym daniu (zapie­kan­ki, bur­ge­ry, zupy itd.) lub kuch­ni (japoń­ska, taj­ska, mek­sy­kań­ska itd.). Tommy Yummy ser­wu­je wszyst­kie­go po tro­chu: znaj­dzie­my tu bagiet­kę z mary­no­wa­ną wie­przo­wi­ną, cur­ry, pie­roż­ki, sałat­ki itd. Wszystko w bar­dzo mie­sza­nym kli­ma­cie, choć chy­ba naj­bli­żej Tommy Yummy do kuch­ni taj­skiej lub kore­ań­skiej (kiszo­ne warzy­wa obec­ne w daniach, zwłasz­cza kapu­sta, koja­rzą mi się z tra­dy­cyj­ną kore­ań­ską sałat­ką kim­chi). Foodtrack jest zatem nie­ty­po­wy i to wzbu­dzi­ło nasze zainteresowanie.
Menu nie jest dłu­gie, więc dość szyb­ko pod­ję­li­śmy decy­zję: ja wybra­łam Yummy Sałatkę z kiszo­ny­mi warzy­wa­mi i kur­cza­kiem (16 PLN), Pani Łasuchowa zde­cy­do­wa­ła się na wege­ta­riań­skie Yummy Pierożki (18 PLN), zaś Pan Łasuch Yummy Bagietkę z mary­no­wa­ną wie­przo­wi­ną (16 PLN). W przy­pad­ku pie­roż­ków moż­na wybrać jesz­cze wer­sję z wie­przo­wi­ną, bagiet­ka wystę­pu­je w opcji z kur­cza­kiem i tofu, zaś w przy­pad­ku sałat­ki tak­że moż­na dobrać tofu (cena zale­ży od dodat­ku). Wszyscy doku­pi­li­śmy do tego napo­je w pusz­ce: dwa o sma­ku man­go i jeden liczi (6 PLN). Niestety nie było już lemo­nia­dy, któ­rą zachwa­lał Pan Łasuch. 

6u9c0694-2

Napoje są zaska­ku­ją­co smacz­ne. Ten o sma­ku liczi jest aku­rat­nie inten­syw­ny w sma­ku, co rzad­ko się zda­rza, gdyż liczi jest dość łagod­nym owo­cem. Napoje man­go tak­że są bar­dzo dobre, pły­wa­ją w nich cząst­ki owoców.

6u9c0705-2

Równolegle z nami zamó­wie­nia doko­na­ła inna para i obsłu­gu­ją­cy nas pan tro­chę się pogu­bił (zauwa­ży­łam, że nie­po­trzeb­nie przy­go­to­wał dwie sałat­ki), no ale był koniec dnia, moż­na to zło­żyć na karb zmę­cze­nia. Ja jako pierw­sza dosta­łam swo­je danie – sałat­kę Yummy z kiszo­ną mar­chew­ką i kapu­stą, maka­ro­nem ryżo­wym oraz kur­cza­kiem z woka. Danie było opró­szo­ne kolen­drą, któ­ra jest zna­kiem roz­po­znaw­czym Tommy Yummy. Nie jestem spe­cjal­ną fan­ką kolen­dry (chy­ba za bar­dzo przy­po­mi­na mi nie­lu­bia­ną prze­ze mnie pie­trusz­kę…), ale tutaj cał­kiem nie­źle pasowała.

6u9c0707-2

Niestety, całe danie nie tra­fi­ło w mój gust. Kiszone warzy­wa były bar­dzo inten­syw­ne w sma­ku, a kur­czak i śla­do­we ilo­ści maka­ro­nu nie do koń­ca rów­no­wa­ży­ły całość. Sytuację rato­wa­ła tro­chę rów­nie moc­na kolen­dra i orzesz­ki ziem­ne. W skład dania wcho­dzi jesz­cze autor­ski sos „yum­my”, ale nie uda­ło mu się prze­bić przez zale­wę z kiszo­nych warzyw, więc danie było kwa­śno – kwa­śnie i szcze­rze mówiąc go nie polecam. 

6u9c0711-2

Następnie do odbio­ru popro­szo­no Panią Łasuchową. Jej Yummy pie­roż­ki z bli­żej nie­zi­den­ty­fi­ko­wa­ną warzyw­ną zawar­to­ścią rów­nież nie wzbu­dzi­ły nasze­go entu­zja­zmu. W sma­ku w porząd­ku, okra­szo­ne kolen­drą i nie­złym sosem na bazie sojo­we­go. Niestety, były moc­no roz­go­to­wa­ne, a ponad­to wiel­kość por­cji w sto­sun­ku do ceny (naj­droż­sze z zamó­wio­nych przez nas dań) nie powalała. 

6u9c0717-2

Jako ostat­ni zamó­wie­nie otrzy­mał Pan Łasuch i powiedz­my sobie szcze­rze – tra­fił naj­le­piej. Bagieta z Tommy Yummy to spe­cjal­ność zakła­du – wie­przo­wi­na jest mary­no­wa­na przez 24 godzi­ny i to czuć – mię­so jest mięk­kie, soczy­ste i lek­ko pikant­ne – po pro­stu bar­dzo dobre. Duża, pucha­ta i jak­by lek­ko słod­ka buł­ka jest łagod­nym kon­tra­punk­tem dla kwa­śnej kapu­sty i innych dodat­ków. Tu tak­że zasto­so­wa­no autor­ski Yummy – sos, któ­ry naresz­cie moż­na poczuć i doce­nić. Wielkość por­cji jest satys­fak­cjo­nu­ją­ca, co nie zmie­nia fak­tu, że Pan Łasuch pochło­nął ją bły­ska­wicz­nie – bagiet­ka już znik­nę­ła, gdy ja jesz­cze męczy­łam swo­ją sałatkę. 

6u9c0720-2

Tommy Yummy ogól­nie ma nie­złą opi­nię, ale nas nie­ste­ty roz­cza­ro­wa­ło. Może to kwe­stia póź­nej pory (zama­wia­li­śmy dania jakieś 45 minut przed zamknię­ciem), a może po pro­stu kiep­skie­go dnia, ale dwa z trzech dań nie speł­ni­ły naszych ocze­ki­wań. Zdecydowanie może­my pole­cić jedy­nie Yummy Bagietę z wie­przo­wi­ną. Za dania z napo­ja­mi dla trzech osób zapła­ci­li­śmy łącz­nie 68 PLN, ale wycho­dząc czu­li­śmy lek­ki nie­do­syt. Spróbujemy jesz­cze kie­dyś potraw z Tommy Yummy przy oka­zji któ­re­goś food­trac­ko­we­go zlo­tu, ale bez prze­sad­ne­go entuzjazmu.
A jak Wam sma­ko­wa­ły dania w Tommy Yummy? Trafiliśmy na kiep­ski dzień czy śred­ni poziom to ruty­na? Dajcie znać w komen­ta­rzach, któ­re food­trac­ki lubi­cie i gdzie moż­na je na co dzień spotkać :)

Tommy Yummy
ul. Braniborska 14, Wrocław
http://www.facebook.com/tommyyummyoriginal/

2 komentarze