Póki pogoda sprzyja jedzeniu na świeżym powietrzu postanowiliśmy wybrać się na recenzję któregoś z wrocławskich foodtracków. W okolicy placu Strzegomskiego, gdzie się spotkaliśmy, można spotkać stacjonarne wersje kilku jeżdżących jadłodajni – przy samym placu stoi budka z BratWurstami i krewetkami ze Shrimp House, zaś nieco dalej – koło Domaru przy Braniborskiej zaparkowały kolejne dwa foodtracki – Wartburger oraz Tommy Yummy, w którym ostatecznie się stołowaliśmy.
Miejsce jak na foodtracki jest wyjątkowo wygodne – drewniana altanka zapewnia schronienie przed słońcem i deszczem, a kilka ustawionych pod nią ław pozwala w spokoju cieszyć się posiłkiem.
Tommy Yummy ciężko zakwalifikować do pojedynczego typu kuchni. Zazwyczaj foodtracki specjalizują się w jednym daniu (zapiekanki, burgery, zupy itd.) lub kuchni (japońska, tajska, meksykańska itd.). Tommy Yummy serwuje wszystkiego po trochu: znajdziemy tu bagietkę z marynowaną wieprzowiną, curry, pierożki, sałatki itd. Wszystko w bardzo mieszanym klimacie, choć chyba najbliżej Tommy Yummy do kuchni tajskiej lub koreańskiej (kiszone warzywa obecne w daniach, zwłaszcza kapusta, kojarzą mi się z tradycyjną koreańską sałatką kimchi). Foodtrack jest zatem nietypowy i to wzbudziło nasze zainteresowanie.
Menu nie jest długie, więc dość szybko podjęliśmy decyzję: ja wybrałam Yummy Sałatkę z kiszonymi warzywami i kurczakiem (16 PLN), Pani Łasuchowa zdecydowała się na wegetariańskie Yummy Pierożki (18 PLN), zaś Pan Łasuch Yummy Bagietkę z marynowaną wieprzowiną (16 PLN). W przypadku pierożków można wybrać jeszcze wersję z wieprzowiną, bagietka występuje w opcji z kurczakiem i tofu, zaś w przypadku sałatki także można dobrać tofu (cena zależy od dodatku). Wszyscy dokupiliśmy do tego napoje w puszce: dwa o smaku mango i jeden liczi (6 PLN). Niestety nie było już lemoniady, którą zachwalał Pan Łasuch.
Napoje są zaskakująco smaczne. Ten o smaku liczi jest akuratnie intensywny w smaku, co rzadko się zdarza, gdyż liczi jest dość łagodnym owocem. Napoje mango także są bardzo dobre, pływają w nich cząstki owoców.
Równolegle z nami zamówienia dokonała inna para i obsługujący nas pan trochę się pogubił (zauważyłam, że niepotrzebnie przygotował dwie sałatki), no ale był koniec dnia, można to złożyć na karb zmęczenia. Ja jako pierwsza dostałam swoje danie – sałatkę Yummy z kiszoną marchewką i kapustą, makaronem ryżowym oraz kurczakiem z woka. Danie było oprószone kolendrą, która jest znakiem rozpoznawczym Tommy Yummy. Nie jestem specjalną fanką kolendry (chyba za bardzo przypomina mi nielubianą przeze mnie pietruszkę…), ale tutaj całkiem nieźle pasowała.
Niestety, całe danie nie trafiło w mój gust. Kiszone warzywa były bardzo intensywne w smaku, a kurczak i śladowe ilości makaronu nie do końca równoważyły całość. Sytuację ratowała trochę równie mocna kolendra i orzeszki ziemne. W skład dania wchodzi jeszcze autorski sos „yummy”, ale nie udało mu się przebić przez zalewę z kiszonych warzyw, więc danie było kwaśno – kwaśnie i szczerze mówiąc go nie polecam.
Następnie do odbioru poproszono Panią Łasuchową. Jej Yummy pierożki z bliżej niezidentyfikowaną warzywną zawartością również nie wzbudziły naszego entuzjazmu. W smaku w porządku, okraszone kolendrą i niezłym sosem na bazie sojowego. Niestety, były mocno rozgotowane, a ponadto wielkość porcji w stosunku do ceny (najdroższe z zamówionych przez nas dań) nie powalała.
Jako ostatni zamówienie otrzymał Pan Łasuch i powiedzmy sobie szczerze – trafił najlepiej. Bagieta z Tommy Yummy to specjalność zakładu – wieprzowina jest marynowana przez 24 godziny i to czuć – mięso jest miękkie, soczyste i lekko pikantne – po prostu bardzo dobre. Duża, puchata i jakby lekko słodka bułka jest łagodnym kontrapunktem dla kwaśnej kapusty i innych dodatków. Tu także zastosowano autorski Yummy – sos, który nareszcie można poczuć i docenić. Wielkość porcji jest satysfakcjonująca, co nie zmienia faktu, że Pan Łasuch pochłonął ją błyskawicznie – bagietka już zniknęła, gdy ja jeszcze męczyłam swoją sałatkę.
Tommy Yummy ogólnie ma niezłą opinię, ale nas niestety rozczarowało. Może to kwestia późnej pory (zamawialiśmy dania jakieś 45 minut przed zamknięciem), a może po prostu kiepskiego dnia, ale dwa z trzech dań nie spełniły naszych oczekiwań. Zdecydowanie możemy polecić jedynie Yummy Bagietę z wieprzowiną. Za dania z napojami dla trzech osób zapłaciliśmy łącznie 68 PLN, ale wychodząc czuliśmy lekki niedosyt. Spróbujemy jeszcze kiedyś potraw z Tommy Yummy przy okazji któregoś foodtrackowego zlotu, ale bez przesadnego entuzjazmu.
A jak Wam smakowały dania w Tommy Yummy? Trafiliśmy na kiepski dzień czy średni poziom to rutyna? Dajcie znać w komentarzach, które foodtracki lubicie i gdzie można je na co dzień spotkać :)
Tommy Yummy
ul. Braniborska 14, Wrocław
http://www.facebook.com/tommyyummyoriginal/