Śniadanie jest najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia, dlatego jak na łasuchy przystało, lubimy je celebrować. A celebruje się najprzyjemniej w gronie znajomych, przy smacznym i miłym dla oka jedzeniu. Dlatego też na sobotnie śniadanie wybraliśmy Giselle – francuską kawiarenkę w centrum Wrocławia. Wystrój w Giselle jest bardzo przyjemny i stonowany, dominują w nim szarości, biel i drewno. W tle słychać francuską muzykę (nam śniadanie umilała Carla Bruni).
Kiedy dotarliśmy na miejsce, nasi znajomi już tam byli i zajadali się ciastem herbacianym (9 PLN za solidną porcję) oraz popijali kawę americano, podobno przepyszną, z autorskiej mieszanki kaw (9 PLN za podwójną porcję). Udało mi się pochwycić ostatni kęs ciasta herbacianego, było zaskakujące w smaku, ale bardzo smaczne.
Pobudziło to tylko nasz głód, więc szybko chwyciliśmy za karty, żeby zamówić coś dla siebie. Zdecydowaliśmy się na Śniadanie Giselle, czyli koszyczek wypiekanego na miejscu pieczywa, croissant maślany, masło, konfitury, miód, krem Bonne Maman krówkowy oraz sok pomarańczowy Cappy (13,90 PLN). Pieczywo Giselle było naprawdę smaczne, masło rozpływało się w ustach, a ich konfitury to poezja! Pan Łasuch zakochał się w kremie Bonne Maman i teraz mi marudzi, żeby mu kupić taki do domu :)
Do tego zamówiliśmy kawę – capuccino (9,90 PLN) i latte (11,90 PLN) – obie pyszne.
Znajomy w międzyczasie zamówił omlet na słono z porem, szynką, serem i bukietem aromatycznych przypraw (11,90 PLN), który niestety był dla niego trochę za słony.
My patrząc na kartę Giselle poczuliśmy, że nadal burczy nam w brzuchach, dlatego też na stół trafiło kolejne zamówienie: Croque Monsieur dla Pana Łasucha i Croque Madame dla mnie (każde za 13,90 PLN). Croque to nic innego jak tosty, tym razem przyrządzone z szynką długodojrzewającą, serem maasdamer, musztardą francuską, sosem beszamelowym (Monsieur), jajkiem sadzonym (Madame), obtoczone w jajku z mlekiem i smażone na maśle, podawane z mixem sałat z dodatkiem pomidorków koktajlowych. Na śniadaniu był również z nami Pan Smakosz, który zamówił Croque Giselle, czyli podobnego tosta jak nasze, ale zamiast szynki znalazł w nim kurczaka. Powiem krótko – tosty były obłędne. Nie wiem czy to zasługa chleba, szynki, czy musztardy w środku, ale nigdy wcześniej nie jadłam na miescie czegoś tak dobrego.
Po takim śniadaniu Giselle trafiła na listę naszych ulubionych wrocławskich lokali. Brakowało w naszym mieście takiego miejsca i z pewnością będziemy tam wracać, bo mamy jeszcze do przetestowania menu lunchowe i podobno całkiem niezłe wina.
Cztery osoby najadły się do syta i napiły pysznej kawy za 120,20 PLN.
Giselle – French Bakery Cafe
ul. Szewska 27, Wrocław
http://www.facebook.com/giselle.cafe.bistro