Jeszcze kilka dni temu nie wiedzieliśmy, że we Wrocławiu powstała nowa burgerownia, a jak się okazało działa już od połowy grudnia. My trafiliśmy na nią idąc do zupełnie innej restauracji, do której niestety tego dnia już nie dotarliśmy. Tym razem nie znajdziecie tu hipsterskiego, białego wystroju i plastikowych krzesełek. Rock Burger, jak sama nazwa wskazuje, zarówno w wystroju, jak i w nazwach serwowanych burgerów jest na wskroś rockowy. Smaczku dodaje także fakt, że burgery są tu grillowane na skale wulkanicznej. Jak zapewniają właściciele, wszystkie dodatki do burgerów są ekologiczne, często własnego wyrobu, a każdego burgera można zamówić w wersji bezglutenowej. Brzmi świetnie, a o tym jak smakuje już za chwilę.
Tego dnia było naprawdę zimno i Pani Łasuchowa miała ochotę na coś ciepłego do picia. Skusił ją wyrabiany na miejscu napój imbirowy (6 PLN) i to był pierwszy zachwyt tego popołudnia. Napój był aromatyczny, rozgrzewający i niesamowicie smaczny.
Żałowałem, że zamiast napoju imbirowego zdecydowałem się na fritz colę ze stevią. Mimo że to napój hipsterski ;), to nie mógł się równać z domowym wyrobem właścicieli Rock Burgera.
Pani Łasuchowa tym razem nie miała ochoty na mięso. Na szczęście w menu znalazł się wypasiony burger wegetariański – Flower Power (13 PLN). W wyjątkowo smacznej bułce znajdował się kotlet warzywny z kaszy jaglanej, marchwi, słonecznika i sezamu, jogurtowa raita z chutneyem, ogórkiem i miętą oraz świeża sałata. O dziwo, kotlet był świetnie przyprawiony, co nie zdarza się często w przypadku dań wegetariańskich. Do tego domowe frytki (w zestawie 3 PLN) i Pani Łasuchowa była w kulinarnym niebie.
Ja mięsa nie mogłem sobie odmówić, więc wybrałem burgera o nazwie Rock Burger (19 PLN) z 250g wołowiny, cheddarem, cebulą kandyzowaną, piklami, chutneyem firmowym i rukolą. Kotleta zażyczyłem sobie średnio wysmażonego i nie zawiodłem się. Kolejny raz wielkie brawa za doprawienie mięsa – w końcu wrocławskie burgery nabierają wyrazistego smaku!
Frytki w zestawie (3 PLN) były dobre i domowe, ale moim zdaniem jest w nich coś jeszcze do zrobienia, choć może po wyjątkowo smacznym burgerze, trudno było mnie w 100% zadowolić.
Rock Burger wyrasta na poważnego konkurenta dla innych wrocławskich burgerowni. Nie dość, że serwowane przez nich burgery są wyśmienite, to także zachęca ich atrakcyjna cena. Oprócz tego w lokalu można zjeść zdrowe śniadania w cenie 10 PLN, napić się kawy czy herbaty, a także posłuchać świetnej muzyki. To bardzo potrzebna odmiana od sterylnych lokali w stylu skandynawskim. My do Rock Burgera będziemy często wracać, postanowiliśmy sobie spróbować wszystkich serwowanych tam burgerów, a do tego atmosfera w lokalu od progu zachęca do wejścia i jedzenia (Pani Łasuchowa twierdzi, że to przez portret Jima Morrisona na jednych z drzwi). Tego dnia wydaliśmy tam 51 PLN.
ROCK Burger
ul. Szewska 27/27A
http://www.facebook.com/burgerynaskale