Archiwum

6U9C4054-2

Po dłu­giej prze­rwie wra­ca­my i chcie­li­by­śmy Was zabrać na Nadodrze, któ­re od pew­ne­go cza­su zauwa­żal­nie roz­kwi­ta na nowo. Pojawia się tam coraz wię­cej cie­ka­wych loka­li gastro­no­micz­nych, a sto­sun­ko­wo niskie czyn­sze pozwa­la­ją zacho­wać ich wła­ści­cie­lom cał­kiem przy­stęp­ne ceny. Bardzo kibi­cu­je­my wszyst­kim ini­cja­ty­wom w tej czę­ści Wrocławia. Jednym z takich miejsc jest Mango Mama, któ­ra wpi­su­je się ide­al­nie w ten trend. Mieści się w mało repre­zen­ta­cyj­nej, typo­wej dla Nadodrza kamie­ni­cy. Po wej­ściu do środ­ka prze­no­si­my się do inne­go świa­ta. Wnętrze utrzy­ma­ne w drew­nie i bie­li z licz­ny­mi kolo­ro­wy­mi akcen­ta­ni, w tym na jed­nej ze ścian nama­lo­wa­na jest wiel­ka kolo­ro­wa mapa Azji. Czytaj dalej

6U9C2286-2

Na MoaBurgera we Wrocławiu cze­ka­li­śmy od 2 lat. Szczerze mówiąc, był on jed­ną z naszych kra­kow­skich inspi­ra­cji, któ­re przy­czy­ni­ły się do powsta­nia tego blo­ga. W naszej oce­nie, jak rów­nież wie­lu naszych zna­jo­mych, ich bur­ge­ry są naj­lep­sze w Polsce.
W ran­kin­gu Michelina znaj­du­ją się miej­sca, któ­re otrzy­mu­ją naj­wyż­sze noty i są war­te kuli­nar­nych podró­ży. MoaBurger to dla nas wła­śnie takie miej­sce. Bywały takie dni, w któ­rych zda­rza­ło nam się spę­dzić pół dnia w podró­ży do Krakowa, tyl­ko po to, aby zjeść ich bur­ge­ra i wró­cić zaspo­ko­jo­nym. Czytaj dalej

rock_02

Przyznam, że dotych­czas do wszel­kich zapro­szeń ze stro­ny restau­ra­cji pod­cho­dzi­li­śmy z pew­ną rezer­wą. Udając się do nowych miejsc nie chcie­li­śmy, aby bycie zapro­szo­nym jak­kol­wiek wpły­ną­ło na nasz osąd kuli­nar­ny. Jednakże tym razem było ina­czej, pro­po­zy­cja padła ze stro­ny mar­ki Moico, któ­ra wraz z wro­cław­ski­mi knaj­pa­mi roz­po­czę­ła akcję mają­cą na celu pro­mo­wa­nie pró­bo­wa­nia nowych rze­czy. Otrzymaliśmy zapro­sze­nie do zna­ne­go nam ROCK Burgera na degu­sta­cję Moico Burgera, któ­re­go skład trzy­ma­ny jest w ści­słej tajem­ni­cy. Z sym­pa­tii do obu marek nie mogli­śmy odmó­wić sobie tej przy­jem­no­ści. Czytaj dalej

Folie_01

Sezon tury­stycz­ny w peł­ni i w cen­trum jak grzy­by po desz­czu zaczę­ły poja­wiać się nowe restau­ra­cje. Na Placu Solnym, po nie­od­ża­ło­wa­nym Blue Barze w minio­ny week­end otwo­rzy­ła się restau­ra­cja La Folie. Serwuje ona nowo­cze­sną kuch­nię euro­pej­ską, czer­piąc z fran­cu­skich recep­tur i opie­ra­jąc się na sezo­no­wych skład­ni­kach. Czytaj dalej

karma_01

Jeśli zabłą­ka­cie się przy­pad­kiem na Nadodrze i dopad­nie was głód, to nie ma lep­sze­go miej­sca na obiad – Dobra Karma na uli­cy Cybulskiego zapew­nia peł­nię cudow­nych doznań sma­ko­wych. Właściwie to do Dobrej Karmy jest bli­sko nawet z Rynku, więc dla znu­dzo­nych nadę­ty­mi loka­la­mi w cen­trum jest to wybór ide­al­ny. Jak sami o sobie piszą, jest to lokal pro­wa­dzo­ny przez gru­pę przy­ja­ciół i ta przy­ja­ciel­ska atmos­fe­ra jest wyczu­wal­na już od prze­kro­cze­nia pro­gu. Jasne wnę­trza i mini­ma­lizm w wystro­ju poka­zu­ją, że tu sku­pia­ją się na jedze­niu, a nie jego otocz­ce. Menu w restau­ra­cji zmie­nia się codzien­nie i kie­dy zdzi­wie­ni spy­ta­li­śmy jak to moż­li­we, usły­sze­li­śmy, że jest tyle pysz­nych dań, więc po co się ogra­ni­czać. Kuchnia w Dobrej Karmie bazu­je na sezo­no­wych, świe­żych pro­duk­tach, a jak ktoś szu­ka mro­żo­nek i kon­ser­wan­tów to nie tam :) Czytaj dalej

mexican_01

Długi week­end majo­wy poka­zał nam, że Polacy wbrew powszech­nej opi­nii żywią się restau­ra­cjach, przy­naj­mniej we Wrocławiu. Szkoda tyl­ko, że wie­lu restau­ra­to­rów o tym nie wie­dzia­ło i zamknę­ło swo­je loka­le na czte­ry spu­sty. Na Rynku było tro­chę lepiej i mimo paskud­nej pogo­dy pootwie­ra­ne były nawet ogród­ki, nie wie­my więc cze­mu nas i kil­ka innych par wygo­nio­no z ogrze­wa­ne­go ogród­ka jed­nej z restau­ra­cji. Nie pod­da­li­śmy się jed­nak i poszli­śmy szu­kać miej­sca gdzieś indziej, co było trud­ne, bo loka­le pęka­ły w szwach. Po kil­ku­dzie­się­ciu minu­tach błą­ka­nia się po desz­czu tra­fi­li­śmy na jeden wol­ny sto­lik w The Mexican. Czytaj dalej

Diner_02

Restaurację Diner obser­wo­wa­li­śmy na face­bo­oku zanim jesz­cze zosta­ła otwar­ta, ale dopie­ro nie­daw­no poja­wi­li­śmy się w niej oso­bi­ście. Wszystko przez wyjąt­ko­wo nie­ape­tycz­ne zdję­cia, któ­re zamiesz­cza­li. Nic tak nie znie­chę­ca jak kiep­skie zdję­cia jedze­nia. Na miej­scu jed­nak cze­ka­ło nas bar­dzo miłe wizu­al­ne roz­cza­ro­wa­nie. Lokal jest świet­nie urzą­dzo­ny, dopra­co­wa­ny w szcze­gó­łach. Wchodząc do środ­ka moż­na poczuć się jak w restau­ra­cji z ame­ry­kań­skie­go fil­mu, gdzie poda­ją pysz­nie wyglą­da­ją­ce shake’i i wypa­sio­ne bur­ge­ry. Sprawdziliśmy czy dania ser­wo­wa­ne w tej restau­ra­cji są tak samo dopra­co­wa­ne sma­ko­wo jak lokal wizu­al­nie. Czytaj dalej

Fika_01

Wstyd się przy­znać, ale nigdy wcze­śniej nie byli­śmy w Cafe Fika. Zwykle na kawę wpa­da­li­śmy do sąsied­niej kawiar­ni, a Fika jakoś nam umy­ka­ła. Tym razem wła­śnie tam skie­ro­wa­li­śmy swo­je kro­ki. Wewnątrz było zupeł­nie pusto, mimo że był to week­end. Postanowiliśmy się nie zra­żać i zaję­li­śmy miej­sce przy małym sto­li­ku przy oknie. Stolik na nie­wiel­kim pod­wyż­sze­niu, nie dość, że pozwa­lał podzi­wiać pano­ra­mę Rynku, to dawał nam też moż­li­wość obser­wa­cji całe­go loka­lu. W mię­dzy­cza­sie zja­wi­li się też inni goście, więc nie byli­śmy już tacy osa­mot­nie­ni. Czytaj dalej

Winners

O The Winners Pub sły­sze­li­śmy wie­le dobre­go od zna­jo­mych i w koń­cu nad­szedł ten dzień, że wybra­li­śmy się tam na obiad. Ten pub i restau­ra­cja w jed­nym sty­li­zo­wa­ny jest na ame­ry­kań­skie klu­by z lat 30, z tą odmia­ną, że na ścia­nach wiszą wiel­kie tele­wi­zo­ry, na któ­rych kibi­cie mogą oglą­dać trans­mi­sje róż­nych zawo­dów spor­to­wych. Sam wystrój nawią­zu­je do spor­to­we­go cha­rak­te­ru loka­lu, bo na ścia­nach moż­na zna­leźć foto­gra­fie spor­tow­ców. Menu w Winners obfi­tu­je w mię­sa, w więk­szo­ści w ste­ki woło­we i bur­ge­ry, ale wege­ta­ria­nie też się znaj­dą tu coś dla sie­bie. Pięknie zapro­jek­to­wa­ne menu na dużej bia­łej kar­cie szyb­ko pozwa­la się zapo­znać z ofer­tą loka­lu i już po chwi­li wie­my, co chce­my zamó­wić. Czytaj dalej

di_06

Dawno nie byli­śmy na śnia­da­niu na mie­ście, więc kie­dy zna­jo­mi pole­ci­li nam nowo powsta­ły lokal Di – Cafe – Deli (czy­li młod­szą sio­strę Dinette) od razu wie­dzie­li­śmy, gdzie skie­ru­je­my nasze kro­ki. Tym bar­dziej, że zna­jo­mi wypo­wia­da­li się w samych super­la­ty­wach o tym miej­scu. Czytaj dalej