Dla nikogo nie było tajemnicą, że Wrocław nie posiadał prawdziwej burgerowni. Wiele restauracji próbowało coś zrobić w tym zakresie, burgery zaczęły się pojawiać w menu, jednakże większość z nich nie miała w sobie tego czegoś, co by nas zachęcało do ponownego zakupu. Aż podskoczyłem z radości, kiedy jakiś czas temu dowiedziałem się, że nie wszystko stracone, że Wrocław tez ma szansę stanąć w szranki z najlepszymi burger jointami w Polsce. A wszystko za sprawą Sztrass Burgera, który od wielu tygodni zapowiadał na Facebooku rychłe otwarcie i serwowanie nam burgerów najwyższej jakości z lokalnych, zdrowych produktów.
Dziś w końcu nastąpił ten dzień, w którym postanowiłem sprawdzić, czy faktycznie ich burgery są tak wyśmienite, jak zapowiadali. Już kilkanaście minut przed otwarciem na zewnątrz zaczęli zbierać się głodni mięsożercy. Punkt trzynasta otworzyły się drzwi do lokalu i ustawiliśmy się w kolejce po swoją porcję mięsa. W menu można znaleźć 6 mięsnych burgerów i jednego wegeburgera. Ja z Panią Łasuchową oczywiście zamówiliśmy te mięsne.
Sztrass Burger oferuje burgery w zestawach z domowymi frytkami lub sałatką coleslaw. Można oczywiście zamówić poza zestawem dodatkowe frytki czy sałatkę. Całość podawana jest w kolorowych koszyczkach.
Pani Łasuchowa miała straszną ochotę na Frenczburgera (wołowina, ser kozi, ser pleśniowy, roszponka, chutney cebulowe, salsa mango, musztarda dijon – 21 PLN). Wybrany przez nią burger bardzo jej i mi zresztą też smakował, jednakże nie byłaby sobą, gdyby nie miała kilku krytycznych uwag. Przede wszystkim narzekała na dużą ilość chutney cebulowego, które zdominowało smak tej kompozycji i do tego lało się jej po rękach. Poza tym zajadała się, aż jej się uszy trzęsły :) Mięso nie było zbyt mocno wysmażone, co dla niektórych może być atutem.
Ja z kolei skusiłem się na Karolburgera (wołowina z serem pleśniowym, anchois i szczypiorkiem, rukola, grillowany ananas, ogórkowy relish – 23 PLN) i był to strzał w dziesiątkę. Burger był przepyszny, mięso idealnie wysmażone, a zawarte w nim dodatki podkreślały smak wołowiny. Nie mam nic do zarzucenia temu burgerowi i oficjalnie stwierdzam, iż jest to dla mnie na chwilę obecną najlepszy burger we Wrocławiu. Frytki, które były w zestawie smakowały jak frytki z dzieciństwa, kiedy jeszcze nie dotarły do nas sztuczne mrożone wytwory z ziemniaków. Za to sałatka coleslaw była zupełnie bez smaku i nad tym Sztrass Burger musi trochę popracować.
Do picia zamówiliśmy Wostok (7 PLN) i sok jabłkowy z buraczkiem z Maciejowego Sadu (4 PLN).
Sam wystrój lokalu też jest bardzo przyjemny. Ściany utrzymane w bieli, kilka stolików z bielonymi drewnianymi blatami, kolorowe krzesła i dodatki, do tego bardzo miła obsługa.
Jedynym zgrzytem wizualnym jest wejście do lokalu, znajdujące się w ciągu starych, niezbyt dobrze utrzymanych kamienic. Koniecznie potrzeba jakiegoś elementu kolorystycznego przed lokalem i remontu rozpadającego się chodnika. Może stoliki i parasole rozwiązałyby ten problem, jak i problem przeludnienia w środku :)
Zjedliśmy w dwie osoby dwa duże i syte burgery oraz napiliśmy się zdrowych napojów za 55 PLN. Na pewno będziemy tu wracać.
Sztrass Burger
ul. Psie Budy 7/9, Wrocław
http://www.facebook.com/SztrassBurger