Długo zastanawialiśmy się gdzie zjemy sobotnie śniadanie. Wybór padł na nowy wrocławski lokal – Bułkę z masłem. Słyszeliśmy wiele ciepłych słów na temat tego miejsca, naczytaliśmy się w lokalnych mediach achów i ochów i decyzja zapadła. Głodni jak wilki zjawiliśmy się w Bułce koło południa. Trochę późna pora jak na śniadanie, ale kto nam zabroni ;)
Pierwsze co rzuca się w oczy po wejściu do Bułki, to wystrój wnętrza. Lokal składa się z kilku połączonych ze sobą sal. Na początku jest trochę ciemno i muzyka jakby za głośna, ale im dalej, tym lepiej. Ostatnia sala usytuowana tuż przy ogrodzie jest najładniejsza – w bieli i błękitach. Wystrój wnętrza dopracowany jest w każdym szczególe i chyba jest to najmocniejszy punkt Bułki. My zdecydowaliśmy się jednak na stolik w ogrodzie.
Kelnerka pojawiła się niemal natychmiast i podała karty. Ładnie wykonane, dwustronne plansze zawierały niewiele pozycji, jednak każdy z nas znalazł coś dla siebie. Pierwsze na stół trafiły kawa i mleko. Pani Łasuchowa zamówiła latte macchiato (8 PLN), znajomy cappucino (6 PLN), a ja skusiłem się na zestaw croissant z mlekiem (6 PLN). Kawa w bułce nie wyróżnia się niczym od kaw w tego typu lokalach – jest smaczna, ale nie ma w sobie nic wyjątkowego.
Po niedługim czasie na stół trafiły zestawy śniadaniowe. Pani Łasuchowa zamówiła American Breakfast (13 PLN) i na jej talerzu dało się zauważyć dwa tosty, jajko sadzone z bekonem, frankfurterkę, pieczone ziemniaczki w talarkach oraz kawałek grillowanej, jak się później okazało, szynki konserwowej. Oprócz tego w osobnej kokilce dostała masło. Jak to u Pani Łasuchowej, nie obyło się bez narzekania. Niestety masło nie przypadło jej do gustu, wszyscy więc spróbowaliśmy go i faktycznie – mogło być lepsze. Bułko z masłem! Postaraj się o smaczniejsze masło. Pani Łasuchowa kręciła też nosem na słodko – kwaśny sos, który był na jej talerzu, zostawiła też szynkę, gdyż jak stwierdziła – nie jada mięsa z puszki. Poza tym śniadanie bardzo jej smakowało.
Ja i znajomy zamówiliśmy Open Sandwich (każdy po 12 PLN). Jest to bułka składającą się z dwóch części. Na jednej z nich znajduje się jajko sadzone z bekonem, a na drugiej jedna z wybranych z karty kompozycji. Na mojej znalazła się sałatka z jajkiem, u znajomego sałatka z kurczakiem. Obie sałatki są bardzo amerykańskie, co niekoniecznie posmakuje zwolennikom zdrowego, dietetycznego jedzenia ;) Do bułki dostaliśmy też takie same pieczone ziemniaczki jak Pani Łasuchowa.
Na sam koniec wypadałoby napisać o croissantach. Ostatecznie zamówiliśmy dwa wyżej wspomniane zestawy z mlekiem. Do każdego takiego zestawu dostaliśmy w kokilkach konfiturę. Podobno miała być własnego wyrobu, jednak coś nam się zdaje, że była bardzo kupna. Croissant pyszny maślany, konfitura bez polotu.
Mimo drobnych niedociągnięć śniadanie nam smakowało i pewnie jeszcze nie raz trafimy do Bułki z masłem posmakować menu lunchowego. Wychodząc podziwialiśmy wystrój tego lokalu, który w przyszłości może stać się ważnym miejscem na kulinarnej mapie Wrocławia.
Za bardzo obfite śniadanie dla trzech osób, kawą i mlekiem płynące, zapłaciliśmy łącznie 63 PLN.
Bułka z masłem
ul. Włodkowica 8a, Wrocław
http://www.facebook.com/pages/Bułka-z-masłem-Wrocław/251479851661302