Nasza wizyta w Central Café nie była przypadkowa, już od dłuższego czasu się tam wybieraliśmy zachęceni wieloma pozytywnymi opiniami. Kusiły nas przede wszystkim zachwalane bajgle i podobno świetna atmosfera panująca w lokalu. Kiedy weszliśmy do Central Café była dość wczesna godzina i poranek musieliśmy zacząć od kawy. Pan Łasuch zamówił Cappucino (7,50 PLN).
Ja z kolei tradycyjnie zdecydowałam się na Latte (9 PLN). Obie kawy były bardzo smaczne.
Od wejścia do lokalu i rzucenia okiem na menu nie miałam wątpliwości co zamówię. Bajgiel z hummusem, korniszonem i pomidorem (8,50 PLN) wołał do mnie „weź mnie, weź mnie”, no to wzięłam i absolutnie się nie zawiodłam. Bajgiel był świeżutki i pyszny, hummus rozpływał się w ustach, a dodatki idealnie komponowały się z całą resztą.
Pan Łasuch miał więcej wątpliwości niż ja przy wyborze dania dla siebie, wiedział jedynie, że ma ochotę na jajko. Kelner przedstawił mu więc całą (i to niemałą) ofertę jajeczną Central Café i wspólnie wybrali jajko na miękko z bajglem i masłem oraz dwiema frankfurterkami (9 PLN). Bajgiel Pana Łasucha okazał się tak samo dobry jak i mój, a cena dania ucieszyła nasz portfel ;)
Na ukoronowanie śniadania zamówiliśmy pancakes z syropem (14 PLN) i tym daniem Central Café nas ostatecznie uwiodło. Placuszki były idealne w smaku i konsystencji i rozpływały się w ustach. Przyjdziemy po więcej, to pewne.
Wystrój Central Café jest taki, jak lubię najbardziej – surowy i oszczędny w kolorach, z drewnianymi blatami i fabrycznymi lampami. Do tego obsługa uśmiechnięta i bardzo pomocna, znająca języki (na naszych oczach jedna z kelnerek rozmawiała po włosku z klientami). Na zamówienie nie oczekiwaliśmy długo, mimo że w międzyczasie w lokalu zrobiło się dość tłoczno. Widać, że to miejsce żyje i ma swoich stałych klientów.
52 PLN wydane na śniadanie w Central Café to była bardzo dobra inwestycja. Na pewno tam jeszcze wrócimy.
Central Café
ul. Św. Antoniego 10, Wrocław
http://centralcafe.pl/
http://www.facebook.com/centralcafepolska