Restaurację Diner obserwowaliśmy na facebooku zanim jeszcze została otwarta, ale dopiero niedawno pojawiliśmy się w niej osobiście. Wszystko przez wyjątkowo nieapetyczne zdjęcia, które zamieszczali. Nic tak nie zniechęca jak kiepskie zdjęcia jedzenia. Na miejscu jednak czekało nas bardzo miłe wizualne rozczarowanie. Lokal jest świetnie urządzony, dopracowany w szczegółach. Wchodząc do środka można poczuć się jak w restauracji z amerykańskiego filmu, gdzie podają pysznie wyglądające shake’i i wypasione burgery. Sprawdziliśmy czy dania serwowane w tej restauracji są tak samo dopracowane smakowo jak lokal wizualnie.
Zaczęliśmy od Mango Yoghurt Shake (14 PLN) i Chocolate Banana Shake (14 PLN). Oba dość smaczne, jednak nie są to najlepsze koktajle, jakie w życiu piliśmy.
Pani Łasuchowa miała ochotę na zupę, wybrała więc zupę dnia (6 PLN). Tego dnia była to zupa jarzynowo – brokułowa. W smaku przypominała zupy jedzone w dzieciństwie na stołówkach szkolnych – była zabielana śmietaną i dość ciężka, ale mimo to bardzo smaczna. Nie spodziewaliśmy się takiego dania w restauracji amerykańskiej.
Ja zdecydowałem się na burgera. Diner’s Burger w wersji powiększonej (27 PLN) miał aż dwa kawałki mięsa z udźca wołowego, a z dodatków sałatę, cebulę, pomidora, ser i boczek pieczony. Nie był to wybitny burger. Dodatki bardzo standardowe, jednak bułka trochę sucha, a mięso doprawione nie do końca w moim guście, a frytki cieniutkie i chyba nie robione na miejscu. Nie zostałem również spytany o stopień wysmażenia mięsa. Powiększony burger okazał się za duży na moje możliwości, tym bardziej, że czekały na mnie jeszcze dalsze atrakcje kulinarne.
Pani Łasuchowa po zupie już nie była zbyt głodna jednak czekała jeszcze na nią kanapka Triple Decker Egg (9 PLN) z jajkiem, serem, sałatą, pomidorem i majonezem. W zestawie dostała też sałatkę coleslaw i masę frytek. Kanapka okazała się ogromna i dość smaczna. Lekkości dodało jej pieczywo tostowe. Za to coleslaw był niedoprawiony i w sumie bez smaku.
Do tego wszystkiego zamówiliśmy też sałatkę Vege Garden (19 PLN) składającą się z mixu sałat, panierowanych serków mozzarella, pomidora, papryki, ogórka, vineagrette i grzanki. Zjedzenie całej sałatki było już ponad nasze siły. Wszystkie dania w Diner są naprawdę duże i najzwyczajniej brakło nam miejsca w brzuchach. Skubnęliśmy jednak co nieco i rozczarowała nas panierowana mozzarella, bo po przekrojeniu panierki, w środku została kropelka roztopionego sera i dużo wody.
To był bardzo syty obiad, jednak smakowo nie do końca podeszły nam zaserwowane dania. Wyszliśmy z lokalu pod ogromnym wrażeniem jego wystroju, jednak to trochę za mało. Za obiad zapłaciliśmy 89 PLN.
Diner
ul. Szajnochy 4, Wrocław
http://www.facebook.com/diner.wroclaw