Po długiej przerwie wracamy i chcielibyśmy Was zabrać na Nadodrze, które od pewnego czasu zauważalnie rozkwita na nowo. Pojawia się tam coraz więcej ciekawych lokali gastronomicznych, a stosunkowo niskie czynsze pozwalają zachować ich właścicielom całkiem przystępne ceny. Bardzo kibicujemy wszystkim inicjatywom w tej części Wrocławia. Jednym z takich miejsc jest Mango Mama, która wpisuje się idealnie w ten trend. Mieści się w mało reprezentacyjnej, typowej dla Nadodrza kamienicy. Po wejściu do środka przenosimy się do innego świata. Wnętrze utrzymane w drewnie i bieli z licznymi kolorowymi akcentani, w tym na jednej ze ścian namalowana jest wielka kolorowa mapa Azji.
Karta Mango Mamy jest różnorodna, jednakże w całości oparta na kuchni azjatyckiej, znajdziemy w niej dania z kuchni indyjskiej, tajskiej oraz japońskiej. W karcie znajdą coś dla siebie również wegetarianie oraz jest możliwość wyboru stopnia ostrości potraw. Najbliższa naszym gustom jest kuchnia indyjska i do niej ograniczyliśmy nasz wybór podczas tej wizyty.
Dzień był bardzo upalny, szybko zatem podjęliśmy decyzję odnośnie wyboru napojów. Oboje wybraliśmy Mango Lassi (9 PLN), które było bardzo dobre, kremowe z wyraźnie wyczuwalnym smakiem świeżego mango.
Kilka minut po zamówieniu dań zostaliśmy poinformowani, że czas oczekiwania troszkę się wydłuży. Jednakże, aby nie pozostawiać nas głodnymi, podano nam gratisową przystawkę Dhey Puri opisaną w menu jako orzeźwiające danie z jogurtu z ciecierzycą, pierożkami doprawionymi sosem Mamy i mumbajskim miksem. Była to idealna propozycja na zaspokojenie pierwszego głodu i bardzo miły gest ze strony obsługi lokalu.
Wkrótce na stole pojawiły się zamówione przez nas dania. Pani Łasuchowa zdecydowała się na Chicken Tikka Masala, czyli polędwiczki z kurczaka marynowane w jogurcie z imbirem i czosnkiem, podawane z pożywnym, gęstym i kremowym sosem pomidorowym (25 PLN). Do dania w zestawie otrzymała ryż posypany czarnym sezamem oraz Mango Coleslaw, czyli sałatkę z białej kapusty z marchewką i dressingiem mango. Chicken Tikka Masala było naprawdę świetne, prawie tak dobre jak nasze domowe. Jednakże Pani Łasuchowej zabrakło w tym daniu troszkę głębi. Jej serce skradła za to sałatka, gdyż nie spodziewała się, że zwykły coleslaw, może tak zyskać na smaku za sprawą dressingu z mango. To było naprawdę rewelacyjne połączenie.
Ja zdecydowałem się na klasykę kuchni indyjskiej – Biriyani z Raitą (25 PLN), czyli długoziarnisty ryż basmati przyprawiany egzotycznymi składnikami, takimi jak szafran i woda różana, a następnie pokrywany warstwą sosu masali z kurczakiem i aromatycznymi ziemniakami. Do tego podawana jest robiona na bazie jogurtu ogórkowa Raita. W karcie to danie było opisane jako doskonałe kontrastowe uzupełnienie się smaków i faktycznie opis ten perfekcyjnie oddaje istotę rzeczy. Biriyani, choć niezwykle aromatyczne, było odrobinę za ostre jak na tak upalne dni, jednakże ostrość ta była łagodzona poprzez orzeźwiającą Raitę, co idealnie równoważyło smak całego dania. Bardzo mi to smakowało, kurczak był idealnie mięciutki i chętnie bym spróbował go kolejny raz.
Za dwa pyszne dania i napoje zapłaciliśmy łącznie 72 PLN i nie jest to wcale wygórowana cena jak na tak obfity posiłek. Do Mango Mamy na pewno jeszcze wrócimy, gdyż kuszą nas smaki kuchni tajskiej i japońskiej.
Mango Mama
ul. Jedności Narodowej 77, Wrocław
http://www.facebook.com/pages/Mango-Mama/517475415022044
http://www.mango-mama.pl