Koło Sarah przechodziliśmy wielokrotnie, dawniej wpadaliśmy tam nawet na kawę, ale w porze obiadowej jakoś nigdy tam nie trafiliśmy, czego po ostatniej wizycie żałujemy. Sarah serwuje kuchnię żydowską, ale jak sama podkreśla – nie są to dania koszerne. Kuchnia w Sarah opiera się na świeżych produktach, bez konserwantów i są to dania utrzymane w konwencji żydowskiej. Wystrój lokalu daje poczucie przytulności – ciepłe kolory, drewniane stoły i szydełkowe serwety sprawiają miłe, domowe wrażenie.
Na początek postanowiliśmy się rozgrzać polecaną przez kelnerkę herbatą Sary (9 PLN) z syropem imbirowym, pomarańczą, cytryną, goździkami i cynamonem. Herbata była bardzo aromatyczna i faktycznie nas rozgrzała. W oczekiwaniu na zamówione jedzenie była bardzo smacznym wstępem.
Bardzo się ucieszyłem, kiedy zobaczyłem w karcie, ze Sarah podaje hummus. Jestem wielkim fanem hummusu, który Pani Łasuchowa często sama robi w domu. Tym razem hummus został podany w towarzystwie pieczywa tureckiego, sałatki z oliwkami z suszonymi pomidorami z sosem vinaigrette (22 PLN). Sam hummus nie był zbyt dobrze doprawiony, miał posmak czosnkowy, jednak w zestawieniu ze świetnie doprawioną sałatką tworzył sympatyczny duet. Pieczywo było świeże i smaczne.
Pani Łasuchowa tradycyjnie wybrała barszcz czerwony, tym razem z Kreplachami (12 PLN), czyli pierożkami z kapustą i grzybami. Barszcz był dość łagodny w smaku, ale świetnie przyprawione pierożki dodały mu charakteru.
Na obiad wybrał się z nami znajomy, który miał ochotę na coś nietypowego. Jego wybór padł na duszony gęsi pipek w sosie curry z cebulką, podany z kaszą gryczaną i sałatką z ogórka kiszonego (25 PLN). Gęsi pipek w Sarah to świetnie doprawione gęsie żołądki (dla odmiany na wschodzie pod ta nazwą kryje się faszerowana gęsia szyja). Danie znajomemu smakowało, ja po skosztowaniu też byłem nim zaintrygowany, za to Pani Łasuchowa trochę kręciła na nie nosem. Ogórek kiszony podany do tego dania był niestety kiepski w smaku, sugerujemy zmianę dostawcy.
Ja zdecydowałem się na czulent wołowy z czerwoną fasola i jajkiem, podany z pieczywem tureckim oraz ogórkiem kiszonym (27 PLN). Czulent w smaku przypominał gulasz i był bardzo dobry, mięso chude i mięciutkie świetnie komponowało się z podanym jajkiem. Niestety ogórek, tak jak i u znajomego, nie smakował zbyt dobrze.
Najsmaczniejsze danie jak zwykle trafiło się Pani Łasuchowej. Wybrana przez nią Wołowina Braci Barash podawana z kaszą gryczaną i surówką z buraczków (27 PLN), mimo że wizualnie nie prezentowała się zbyt dobrze, to w smaku była przepyszna. Kawałki wołowiny w aksamitnym sosie były idealnie miękkie i rozpływały się w ustach.
Na deser już nie mieliśmy siły i miejsca w brzuchach. Za obfity, bardzo smaczny obiad dla trzech osób zapłaciliśmy 140 PLN. Obsługiwała nas bardzo sympatyczna, zorientowana w menu kelnerka, która chętnie odpowiadała na nasze pytania na temat serwowanych potraw. Nie jesteśmy znawcami kuchni żydowskiej, jednak jedzenie w Sarah bardzo nam smakowało.
Sarah
ul. Włodkowica 5, Wrocław
http://sarah.wroclaw.pl/
http://www.facebook.com/pages/Restauracja-Sarah/161996577177090