obiad

6U9C8151-2

Ostatnia sobo­ta lute­go i taka nie­spo­dzian­ka! Kiedy pla­no­wa­li­śmy to sobot­nie wyj­ście, nawet przez myśl nam nie prze­szło, że cały pora­nek towa­rzy­szyć nam będzie słoń­ce i nie­mal­że wio­sen­na aura.

To praw­da, pla­no­wa­li­śmy dłu­go, ale dla­te­go, że cze­ka­li­śmy na kil­ka nowych miejsc, rege­ne­ro­wa­li­śmy się i zbie­ra­li­śmy pomy­sły. A w tym cza­sie, eki­pa powięk­szy­ła się o kolej­ne­go miło­śni­ka dobre­go jedze­nia i sta­łe­go bywal­ca wro­cław­skich restau­ra­cji. Czytaj dalej

6U9C6691-2

Początek listo­pa­da roz­piesz­czał nas pięk­ną pogo­dą, ale czwart­ko­we popo­łu­dnie było już pochmur­ne i tro­chę przy­gnę­bia­ją­ce. Żeby popra­wić sobie nastrój i roz­grzać zzięb­nię­te koń­czy­ny posta­no­wi­ły­śmy razem z Panią Łasuchową pójść na kawę, ale puste brzu­chy doma­ga­ły się cze­goś kon­kret­niej­sze­go niż cros­sa­int. Jako Samozwańcza Specialistka od Kuchni Dalekiego Wschodu nie mogłam zapro­po­no­wać nic inne­go, jak taj­ską restau­ra­cję o sym­pa­tycz­nej nazwie PhaThaThai.

PhaThaThai mie­ści się na ul. Więziennej, w miej­scu, gdzie jesz­cze nie­daw­no moż­na było zjeść bel­gij­skie fryt­ki. Restauracja to w zasa­dzie okre­śle­nie nie­co na wyrost. Knajpka jest malut­ka, prze­zna­czo­na raczej na szyb­kie posił­ki niż na dłuż­sze delek­to­wa­nie się sma­kiem. A szko­da, bo jest czym się delek­to­wać! Czytaj dalej

6U9C6668-2

Pod koniec paź­dzier­ni­ka w kil­ku naj­więk­szych mia­stach w Polsce odby­wa się świę­to wszyst­kich Smakoszy – Restaurant Week. Zasady są pro­ste – restau­ra­cje bio­rą­ce udział w akcji przy­go­to­wu­ją spe­cjal­ne, popi­so­we zesta­wy skła­da­ją­ce się z przy­staw­ki, dania głów­ne­go oraz dese­ru. Cena dla zesta­wu jest taka sama w każ­dej restau­ra­cji, czy­li 39 PLN. Ekipa Wrocławia od kuch­ni nie mogła takie­go wyda­rze­nia prze­ga­pić, zatem po krót­kich kon­sul­ta­cjach zde­cy­do­wa­li­śmy się odwie­dzić restau­ra­cję Alyki w Sky Tower. Zarezerwowaliśmy sto­lik na czwart­ko­wy wie­czór (rezer­wa­cja jest wyma­ga­na, aby skosz­to­wać festi­wa­lo­we­go menu), wpła­ci­li­śmy „wpi­so­we” 39zł od łeb­ka i (pra­wie) punk­tu­al­nie sta­wi­li­śmy się w restauracji.
Czytaj dalej

woo1

W sło­necz­ną paź­dzier­ni­ko­wą sobo­tę razem z Panią Łasuchową wybra­ły­śmy się na Wrocławskie Targi Sztuki Użytkowej Kontury w Browarze Mieszczańskim. Spacerując pośród pięk­nych (zawsze) i uży­tecz­nych (cza­sa­mi) przed­mio­tów, popi­ja­jąc kawę Czarny Deszcz cie­szy­ły­śmy się, że w Browarze tyle się dzie­je i nie podzie­lił on losów innych indu­strial­nych budyn­ków we Wrocławiu (rzeź­nia, cukrow­nia…), a wręcz prze­ciw­nie – tęt­ni w nim życie.
Dobry design musi zaostrzać ape­tyt, bo szyb­ko zgłod­nia­ły­śmy. Przy Browarze par­ko­wa­ło kil­ka food­truc­ków, jed­nak my mia­ły­śmy tego dnia inne pla­ny. Jak na samo­zwań­czą spe­cja­list­kę od orien­tal­nych sma­ków przy­sta­ło, zapro­po­no­wa­łam pobli­ską taj­ską restau­ra­cję Woo To Go. Miejsce wybra­łam nie­przy­pad­ko­wo – jakiś czas temu mia­łam oka­zję skosz­to­wać kil­ku dań z Woo, któ­re zro­bi­ły na mnie nie­złe wra­że­nie. Z nadzie­ją na kolej­ne sma­ko­ły­ki uda­ły­śmy się do restau­ra­cji zlo­ka­li­zo­wa­nej przy uli­cy Hubskiej 24b. Czytaj dalej

6U9C4054-2

Po dłu­giej prze­rwie wra­ca­my i chcie­li­by­śmy Was zabrać na Nadodrze, któ­re od pew­ne­go cza­su zauwa­żal­nie roz­kwi­ta na nowo. Pojawia się tam coraz wię­cej cie­ka­wych loka­li gastro­no­micz­nych, a sto­sun­ko­wo niskie czyn­sze pozwa­la­ją zacho­wać ich wła­ści­cie­lom cał­kiem przy­stęp­ne ceny. Bardzo kibi­cu­je­my wszyst­kim ini­cja­ty­wom w tej czę­ści Wrocławia. Jednym z takich miejsc jest Mango Mama, któ­ra wpi­su­je się ide­al­nie w ten trend. Mieści się w mało repre­zen­ta­cyj­nej, typo­wej dla Nadodrza kamie­ni­cy. Po wej­ściu do środ­ka prze­no­si­my się do inne­go świa­ta. Wnętrze utrzy­ma­ne w drew­nie i bie­li z licz­ny­mi kolo­ro­wy­mi akcen­ta­ni, w tym na jed­nej ze ścian nama­lo­wa­na jest wiel­ka kolo­ro­wa mapa Azji. Czytaj dalej

Patelnia_01

Jakiś czas temu dopa­dła nas rze­czy­wi­stość i leni­we popo­łu­dnia w restau­ra­cjach sta­ły się tyl­ko odle­głym wspo­mnie­niem. Między inny­mi dla­te­go zde­cy­do­wa­li­śmy się na posi­łek w Patelni. Niby to fast food, ale zupeł­nie nie fast foodo­wy. Serwowane tam jedze­nie na wynos jest na pozio­mie restau­ra­cyj­nym i z pew­no­ścią zado­wo­li wybred­ny gust nie­jed­ne­go sma­ko­sza. Patelnia mie­ści się w małym kio­sku nie­da­le­ko Kalambura i dopó­ki dopi­su­je nie­naj­gor­sza pogo­da, zamó­wio­ne danie moż­na zjeść na miej­scu przy sto­li­kach wysta­wio­nych obok okien­ka. Czytaj dalej

Whiskey_02

Restauracja Whiskey in the Jar, któ­ra jakiś czas temu poja­wi­ła się na wro­cław­skim Rynku, przy­cią­ga gości kuch­nią ame­ry­kań­ską peł­ną ste­ków, bur­ge­rów i dań z gril­la. Nas też przy­cią­gnę­ła kil­ka tygo­dni temu i za pierw­szym razem tak bar­dzo nam posma­ko­wa­ło, że posta­no­wi­li­śmy wró­cić z apa­ra­tem. Lokal jest urzą­dzo­ny w sty­lu roc­ko­wo – har­ley­owym i oprócz dań mię­snych, spe­cjal­no­ści loka­lu są drin­ki na bazie Jacka Daniel’sa. Wieczorami zaś lokal roz­brzmie­wa muzy­ką na żywo. Czytaj dalej

Folie_01

Sezon tury­stycz­ny w peł­ni i w cen­trum jak grzy­by po desz­czu zaczę­ły poja­wiać się nowe restau­ra­cje. Na Placu Solnym, po nie­od­ża­ło­wa­nym Blue Barze w minio­ny week­end otwo­rzy­ła się restau­ra­cja La Folie. Serwuje ona nowo­cze­sną kuch­nię euro­pej­ską, czer­piąc z fran­cu­skich recep­tur i opie­ra­jąc się na sezo­no­wych skład­ni­kach. Czytaj dalej

Marcelino_01

Wrocław od kuch­ni obcho­dzi dziś swo­je pierw­sze uro­dzi­ny. Z tej oka­zji posta­no­wi­li­śmy udać się do tego same­go miej­sca co rok temu i ponow­nie odwie­dzić restau­ra­cję Lobkowicz, któ­rej recen­zją roz­po­czę­li­śmy naszą przy­go­dę z blo­giem. Jakież było nasze zdzi­wie­nie, kie­dy na miej­scu Lobkowicza zoba­czy­li­śmy zupeł­nie inny lokal. MARCELINO chleb i wino zosta­ło otwar­te led­wie chwi­lę temu, a już pęka w szwach. Trochę roz­cza­ro­wa­ni, ale też cie­ka­wi weszli­śmy do środ­ka. Chwilę trwa­ło, zanim zwol­nił się sto­lik w ogród­ku. Tę chwi­lę poświę­ci­li­śmy na szyb­kie roze­zna­nie w menu i opi­niach w inter­ne­cie. Czytaj dalej

karma_01

Jeśli zabłą­ka­cie się przy­pad­kiem na Nadodrze i dopad­nie was głód, to nie ma lep­sze­go miej­sca na obiad – Dobra Karma na uli­cy Cybulskiego zapew­nia peł­nię cudow­nych doznań sma­ko­wych. Właściwie to do Dobrej Karmy jest bli­sko nawet z Rynku, więc dla znu­dzo­nych nadę­ty­mi loka­la­mi w cen­trum jest to wybór ide­al­ny. Jak sami o sobie piszą, jest to lokal pro­wa­dzo­ny przez gru­pę przy­ja­ciół i ta przy­ja­ciel­ska atmos­fe­ra jest wyczu­wal­na już od prze­kro­cze­nia pro­gu. Jasne wnę­trza i mini­ma­lizm w wystro­ju poka­zu­ją, że tu sku­pia­ją się na jedze­niu, a nie jego otocz­ce. Menu w restau­ra­cji zmie­nia się codzien­nie i kie­dy zdzi­wie­ni spy­ta­li­śmy jak to moż­li­we, usły­sze­li­śmy, że jest tyle pysz­nych dań, więc po co się ogra­ni­czać. Kuchnia w Dobrej Karmie bazu­je na sezo­no­wych, świe­żych pro­duk­tach, a jak ktoś szu­ka mro­żo­nek i kon­ser­wan­tów to nie tam :) Czytaj dalej