Koło Sarah przechodziliśmy wielokrotnie, dawniej wpadaliśmy tam nawet na kawę, ale w porze obiadowej jakoś nigdy tam nie trafiliśmy, czego po ostatniej wizycie żałujemy. Sarah serwuje kuchnię żydowską, ale jak sama podkreśla – nie są to dania koszerne. Kuchnia w Sarah opiera się na świeżych produktach, bez konserwantów i są to dania utrzymane w konwencji żydowskiej. Czytaj dalej
Dwie Małpy to chyba najmniejsza kawiarnia w jakiej byliśmy, za to wybór kaw ma dość spory. W długim i wąskim lokalu można przycupnąć przy ministoliczkach, napić się kawy, herbaty, zjeść ciasto i pobiec dalej. Można tez zamówić kawę na wynos. Dwie Małpy na dłuższe pogaduchy raczej się nie nadają z racji ograniczonej przestrzeni. No chyba że uda się zając stolik i fotele w witrynie, gdzie jest trochę więcej miejsca. Niestety w czasie naszej wizyty miejsce w witrynie było zajęte, dlatego siedliśmy przy małym stoliku pod ścianą. Na zewnątrz wiał przenikliwie zimny wiatr, dlatego potrzebowaliśmy czegoś na rozgrzanie. Czytaj dalej
Jeszcze kilka dni temu nie wiedzieliśmy, że we Wrocławiu powstała nowa burgerownia, a jak się okazało działa już od połowy grudnia. My trafiliśmy na nią idąc do zupełnie innej restauracji, do której niestety tego dnia już nie dotarliśmy. Tym razem nie znajdziecie tu hipsterskiego, białego wystroju i plastikowych krzesełek. Rock Burger, jak sama nazwa wskazuje, zarówno w wystroju, jak i w nazwach serwowanych burgerów jest na wskroś rockowy. Smaczku dodaje także fakt, że burgery są tu grillowane na skale wulkanicznej. Jak zapewniają właściciele, wszystkie dodatki do burgerów są ekologiczne, często własnego wyrobu, a każdego burgera można zamówić w wersji bezglutenowej. Brzmi świetnie, a o tym jak smakuje już za chwilę. Czytaj dalej
Cocofli otwiera na naszym blogu cykl kawiarniany. Ten dość mały, ale klimatyczny lokal wybraliśmy niedawno na kawę i szybki lunch w środku tygodnia i jesteśmy absolutnie zachwyceni. To nie był nasz pierwszy raz w tym miejscu, bywaliśmy tam już wcześniej, jednak nigdy w środku dnia i raczej skupialiśmy się na napojach. Tym razem trochę nam burczało w brzuchach, jednak nie na tyle, żeby od razu wybierać się gdzieś na obiad, szybka przekąska wydawała się idealna. Czytaj dalej
Kiedy zastanawialiśmy się, gdzie zjeść sobotni lunch, Pan Łasuch rzucił hasło „naleśniki”. Od razu na myśl przyszła nam naleśnikarnia French Connection w Renomie. Wielokrotnie mijaliśmy ją w drodze do Empiku, ale jakoś nigdy nie było okazji żeby usiąść i coś zjeść. Tym razem wybraliśmy się specjalnie tam. Czytaj dalej
Świąteczna atmosfera i stoły pełne jedzenia nie zachęcały nas do kulinarnych wędrówek po mieście. Jednak jeszcze przed Świętami wybraliśmy się do kawiarni Amorinio – ice cream & grand cafe, która mieści się w kamienicy „Pod Złotym Psem” na rogu ulicy Wita Stwosza i Rynku. Wnętrze lokalu utrzymane jest w klimacie włoskich lodziarni, jednak przytulności lokalowi odbierają zimne stylizowane na marmurowe stoliki i przesyt dekoracji. Mimo to zasiedliśmy przy jednym z małych stolików i dokonaliśmy zamówienia. Czytaj dalej
Jeśli na kolację idzie z nami Pan Pasibrzuch, to możemy spodziewać się, że na stole wyląduje jakieś nietypowe, kontrowersyjne danie. Nie inaczej było i tym razem, choć menu w lokalu, do którego się wybraliśmy wyglądało z pozoru całkiem niewinnie. Pan Pasibrzuch dopatrzył się w nim jednak rzeczy niezwykłych i oczywiście je zamówił! Ten lokal, to restauracja Butchery & Grill, która już od jakiegoś czasu kusiła nas swoim rewelacyjnym wystrojem. Do tej pory zaglądaliśmy tam tylko przez szybkę, jednak nadszedł wieczór, w którym zasiedliśmy przy jednym ze stolików z obrusem w kratę. Prosty, elegancki, ale jednocześnie przytulny wystrój lokalu – na ścianach cegła pomalowana na biało, drewniane stoły i krzesła, na stołach lampki do wina i do tego otwarta kuchnia sprawiają, że wzmaga się apetyt. Czytaj dalej
Pod Papugami to kolejna restauracja, na którą namówił nas Pan Pasibrzuch. Dla mnie był to pierwszy raz w tym miejscu, ale Pani Łasuchowa bywała tam lata temu i zachwalała to miejsce. Pod Papugami ma już długi staż we Wrocławiu i z tego, co zdołałem przeczytać, całkiem niezłą opinię wśród mieszkańców – tym wyższą poprzeczkę postawiłem tej restauracji. Czy udało się ją przeskoczyć? O tym już za chwilę. Czytaj dalej
Całkiem niedawno znajomi donieśli nam, że we Wrocławiu otworzyła się nowa francuska restauracja. Poszliśmy tam zupełnie w ciemno, nie sprawdzając wcześniej menu i nie nastawiając się na nic szczególnego. Jakże miłe było nasze zaskoczenie, gdy okazało się, że właścicielami La Fée Verte są dwaj Francuzi, znani nam z Le Bistrot Parisien. La Fée Verte otworzyła się parę dni przed naszym przyjściem i wewnątrz odbywały się jeszcze ostatnie poprawki wystroju, a na jednej ze ścian powstawał portret Zielonej Wróżki, od której lokal wziął swoją nazwę. Sam wystój lokalu jest oszczędny. W niewielkim wnętrzu sprytnie wybudowana antresola pozwoliła na umieszczenie kilku stolików więcej. W dolnej części można wybrać stolik z krzesłami lub miękką kanapę. Czytaj dalej